Charles Leclerc przed startem sezonu uważa, że rozpoczynający się weekend o Grand Prix Australii nie da zbyt wielu odpowiedzi, jaki jest rzeczywisty układ stawki. Monakijczyk twierdzi, że żaden zespół nie może być pewnych swoich osiągów, szczególnie na tak specyficznym torze, jak Albert Park.

Podczas przedsezonowych testów panowało przekonanie, że to McLaren dysponuje obecnie najmocniejszym pakietem i jest zdecydowanym faworytem pierwszego wyścigu sezonu 2025 F1. Liczne symulacje dają częściowy obraz tego, że tak należy sądzić, jednak specyfika testów każe nie wyciągać daleko idących wniosków.

Faktem jest, że czołowe cztery zespoły najprawdopodobniej będą rywalizować między sobą, a mistrzowski McLaren rzeczywiście może być wskazywany, jako pretendent do zwycięstwa w Australii. Podobnego zdania jest Leclerc, który wskazuje ekipę z Woking, jako głównego rywala w stawce: „Miałem przeczucie, że McLaren był bardzo mocny w Bahrajnie, ale nie wiem, czy tak samo będzie w ten weekend, ponieważ Melbourne to specyficzny tor” – powiedział kierowca Ferrari. „Zobaczymy, czy jesteśmy trochę w tyle, czy trochę z przodu. Oczywiście mam nadzieję, że będziemy na prowadzeniu, ale jeśli nie, będziemy musieli zachować spokój i ciężko pracować, tak jak zrobili to ostatnio. Naszym celem jest zostać mistrzami świata, niezależnie od tego, jak potoczy się pierwszy wyścig”.

Ferrari pozostawało zagadką testów w Bahrajnie. Jedne źródła mówią, że są tuż za McLarenem, a drugie, że plasują się na końcu czołowej grupy pościgowej. Według  innych doniesień sporo wysiłku zespół z Maranello miał poświęcić nad pracami związanymi z nieodpowiednim balansem, ale te plotki rozwiał w Melbourne Leclerc: „Szczerze mówiąc, nie mieliśmy problemów z balansem. Po prostu wypróbowaliśmy różne opcje ustawień, starając się znaleźć kierunek, w którym chcemy podążać podczas tych pierwszych wyścigów i w całym sezonie. Chcieliśmy zrozumieć samochód i myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę. Jeszcze nie zoptymalizowaliśmy samochodu, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek to zrobił. Wiemy, że istnieje potencjał, który można odblokować”.

Kwestia balansu w modelu SF-25 ma nie stanowić problemu, natomiast włoski zespół ma pracować nad maksymalnym wydobyciem potencjału, zważywszy na to, że na wczesnym etapie sezonu wszystkie ekipy będą przenosiły swoje zasoby na rok 2026 i nowe regulacje techniczne: „Praca nad tym [balansem] to dzisiaj prawdopodobnie najłatwiejsza część. Dzięki tej generacji samochodów można wybrać wiele dróg. Musieliśmy zdecydować, którą opcję wybrać i żeby to zrobić, musieliśmy przeprowadzić wiele testów. To zadanie, którego nie da się wykonać podczas FP1 i FP2. Zajmuje zbyt dużo czasu, a odczucia są zupełnie inne. Teraz możemy kontynuować prace nad dopracowywaniem szczegółów, zaczęliśmy już pracę w symulatorze, a od jutra będziemy kontynuować ją w treningach”.

Źródło: autoracer.it

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.