Jeszcze wczoraj, bezpośrednio przed rozpoczęciem weekendu w Singapurze, FIA wydaje oświadczenie, w którym dopuszcza legalność najnowszego rozwiązania McLarena w obszarze tylnego skrzydła, natomiast dzisiaj Auto Moto und Sport podaje informację o tym, iż protest Red Bulla w tej sprawie został rozpatrzony pozytywnie.
Decyzja zapadła po długich dyskusjach toczonych z Red Bullem, Ferrari co prawda nie brało w tym udziału, jak podają źródła niemieckiego portalu, jednak podziela stanowisko ekipy z Milton Keynes. Wszystko zaczęło się od nagrań i zdjęć publikowanych w internecie, dotyczących wyginającej się klapy DRS w McLarenie, kiedy teoretycznie system ten nie powinien działać. Takie rozwiązanie zwiększa odstęp między dwoma elementami tylnego skrzydła, tym samym zmniejszając siłę docisku i powiększając prędkość maksymalną.
Red Bull twierdzi, iż takie rozwiązanie daje McLarenowi przewagę wynosząca od jednej do dwóch dziesiątych sekundy na okrążeniu, natomiast różnice w prędkości nie są tak ogromne, jak możnaby się było tego spodziewać – 12 km/h, tyle wynosi różnica między otwartym, a zamkniętym tylnym skrzydłem, czyli tylko około 8 km/h poniżej wartości osiąganych przez konkurentów brytyjskiego zespołu. FIA początkowo nie zamierzała robić czegokolwiek w tej sprawie, ponieważ McLaren przeszedł wszystkie obowiązkowe testy obciążeniowe i po ich przeanalizowaniu federacja uznała, iż Lando Norris oraz Oscar Piastri nie mają z tego tytułu przewagi nad rywalami.
Jednak McLaren napotkał dość niekorzystny dla nich punkt regulaminu technicznego, mówiący o tym, iż szczelina między dolnym a górnym płatem tylnego skrzydła musi być niezmienna w czasie, gdy nie działa system DRS. Co ciekawe, Ferrari również może mieć z tego tytułu kłopoty, chociaż akurat u nich to rozszerzenie nie jest aż tak widoczne, jak w przypadku McLarena i pojawia się tylko przy znacznych prędkościach.
Co teraz musi zrobić ekipa dowodzona przez Andreę Stellę? Przede wszystkim usztywnić całą konstrukcję tylnego skrzydła w taki sposób, aby zachowywała swój pierwotny kształt i ułożenie. W następnych trzech wyścigach, a więc w Singapurze, Austin i Meksyku, i tak to nie będzie miało żadnego wpływu na rywalizację, gdyż zespoły będą używać tylnych skrzydeł w kompletnie innej specyfikacji, która ma za zadanie zwiększyć, a nie jak w przypadku Baku zmniejszyć, siłę docisku. McLaren więc mógłby użyć tego samego rozwiązania dopiero w Las Vegas, natomiast Christian Horner już teraz zapowiedział w rozmowie na antenie Sky Sports, że obecny lider wśród konstruktorów nie dostanie takiej szansy.
Źródło: auto-motor-und-sport.de
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.