Daniel Ricciardo po trudnym wyścigu o GP Singapuru z trudem ukrywał emocje, wskazując, że to faktycznie mógł być jego ostatni wyścig w Formule 1.

Australijczyk, startujący z 16. pola, zdecydował się na ryzykowną strategię, rozpoczynając wyścig na miękkich oponach. Liczył, że pojawienie się na torze samochodu bezpieczeństwa pomoże mu zyskać na starcie. Niestety dla niego, wyścig przebiegł bez większych incydentów, a strategia okazała się nieskuteczna, co spowodowało, że Ricciardo musiał przepuścić swojego zespołowego kolegę z RB, Yukiego Tsunodę.

Na sam koniec rywalizacji został on ściągnięty do alei serwisowej po nowy komplet miękkich opon, aby uzyskać najlepszy czas okrążenia. Udało mu się to, odbierając potencjalnie bardzo cenny punkt Lando Norrisowi, który był bardzo bliski zdobycia swojego pierwszego wielkiego szlema.

„To był trudny wyścig. Myślę, że gdy odpadasz w Q1, już wiesz, że czeka cię długi dzień i trzeba spróbować czegoś związanego ze strategią” – powiedział Australijczyk po wyścigu w rozmowie z oficjalnym kanałem F1. „Nigdy nie wiadomo, tutaj może pojawić się samochód bezpieczeństwa i wszystko ułożyć się po twojej myśli. Oczywiście dzisiaj nie mieliśmy takiego szczęścia, więc nasza strategia się nie sprawdziła”.

W trakcie wyścigu Ricciardo otrzymał polecenie, by przepuścić Tsunodę, który ostatecznie zakończył wyścig na 12. miejscu, tracąc cztery pozycje w stosunku do swojego startu. Sam Ricciardo nie miał jednak złudzeń co do tempa zespołu na tym ulicznym torze. „Myślę, że ostatecznie po prostu nie byliśmy wystarczająco szybcy. Nie znam pełnego obrazu wyścigu Yukiego, ale widziałem, że także on zakończył go poza punktowaną dziesiątką, więc może po prostu nie mieliśmy wystarczającego tempa na długich przejazdach”.

Emocje Ricciardo były widoczne po zakończeniu wyścigu, kiedy długo pozostawał w kokpicie swojego bolidu. Australijczyk jest świadomy spekulacji dotyczących jego przyszłości, według których Liam Lawson może zastąpić go w ekipie RB już na kolejny wyścig w Stanach Zjednoczonych. Ricciardo nie ukrywał, że ten moment mógł być dla niego pożegnaniem z Formułą 1.

„Jest dużo emocji, ponieważ zdaję sobie sprawę, że to może być koniec” – wyznał. „Myślę, że to także wyczerpanie po wyścigu. Po prostu taki napływ emocji, uczuć i zmęczenia. Kokpit to miejsce, do którego przyzwyczaiłem się przez wiele lat i chciałem nacieszyć się tą chwilą”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.