Sergio Pérez dosłownie otarł się o dyfuzor Maxa Verstappena zaraz po rozpoczęciu wyścigu wokół Hard Rock Stadium w Miami. Zdaniem kierowcy aktualnych mistrzów świata odpowiedzialność za jego błąd ponosi zerowa przyczepność w tej części toru.

Meksykanin po starcie z czwartego pola błyskawicznie przeszedł na wewnętrzną stronę pierwszego zakrętu, aby tam spróbować przebić się na wyżej punktowane pozycje. Tak się jednak nie stało – zablokował oponę i przejechał prosto, omijając wierzchołek zakrętu podobnie jak Lewis Hamilton w trakcie sobotniego sprintu.

Reprezentant stajni z Milton Keynes mówił po wyścigu, że jego błąd był spowodowany słabą przyczepnością w tym miejscu na torze: „Gdy zanurkowałem po wewnętrznej Charlesa, zobaczyłem, że w momencie wciśnięcia hamulca nie było żadnej przyczepności. Tak jak widzieliśmy wczoraj z Lewisem, poza (odpowiednią) linią, zwłaszcza w pierwszym zakręcie, przyczepność jest zerowa”.

34-latek był niezwykle blisko spowodowania kosztownej w skutkach kolizji. Dosłownie otarł się o swojego partnera z ekipy i gdyby nie przytomność Carlosa Sainza, on też mógłby zakończyć rywalizację w Miami z poważnymi uszkodzeniami.

„Z perspektywy czasu, gdybym wiedział, że nie ma przyczepności po wewnętrznej, nie wybrałbym tej linii jazdy w pierwszej kolejności” – przyznał w rozmowie z telewizją Sky. „Pojechałem tam, bo myślałem, że będzie bezpiecznie, ale gdy tylko użyłem hamulec, zobaczyłem, że samochód się nie zatrzymuje. Zablokowałem przód i pojechałem prosto. Musiałem zwolnić hamulec, żeby dalej nie blokować kół”.

To, jak niewiele brakowało, aby Red Bull zakończył wyścig na Florydzie z nie tak ogromnym dorobkiem punktowym, najlepiej świadczy ta wypowiedź Maxa Verstappena: „Spojrzałem po wyścigu, na moim dyfuzorze było zadrapanie, więc coś musiało w niego uderzyć. Było bardzo blisko. To mogło skończyć się katastrofą, oczywiście także dla zespołu. Mieliśmy szczęście”.

Zawodnik z Guadalajary przyznał również, że jego wyścig został zakłócony brakiem odpowiedniego balansu oraz nie był zadowolony ze zmian, jakich zespół dokonał w jego samochodzie przed samym wyścigiem.

„Walczyliśmy na obu średnich oponach przez cały wyścig, wróciliśmy trochę pod koniec, ale nie mogłem wejść w rytm aż do końca (rywalizacji). Wiedzieliśmy, że Mclaren był bardzo, bardzo silny w ten weekend, a my po prostu nie mieliśmy dzisiaj ich tempa. Dokonaliśmy kilku zmian w nocy, które z perspektywy czasu nie były we właściwym kierunku, więc będziemy musieli podsumować ten weekend, aby wrócić na Imolę (w odpowiedniej dla nas dyspozycji)”.

Źródło: racefans.net

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.