Lance Stroll oraz szef Astona Martina Mike Krack nie zgadzają się z karą dla Kanadyjczyka za wjechanie w tył bolidu Daniela Ricciardo podczas GP Chin.

Dla Daniela Ricciardo GP Chin było najlepszym dotychczas wyścigiem w kontekście wewnętrznej rywalizacji z Yukim Tsunodą. Kierowca RB dostał nowe nadwozie i był szybszy od Japończyka we wszystkich sesjach. W wyścigu również jechał wyżej i miał szansę na punkty.

Niestety, jego wyścig zakończył się na 33. okrążeniu po tym jak podczas trwania samochodu bezpieczeństwa uderzył w niego Lance Stroll, który wyraźnie zagapił się.

 

Stroll za ten incydent otrzymał karę 10 sekund doliczoną do czasu wyścigu oraz 2 punkty karne. Zawodnik nie zgadza się jednak z tym werdyktem. W komunikacie radiowym tuż po incydencie nazwał Ricciardo „idiotą, który nagle zahamował”.

„Ktoś zahamował z przodu i potem wszyscy zaczęli zwalniać, a samochód przede mną zatrzymał się tuż przed moim nosem. Nie miałem gdzie uciec, to był po prostu jeden z tych dziwnych incydentów wyścigowych” – mówił Stroll po wyścigu w rozmowie z F1 TV.

„Nie rozumiem tej kary, to był po prostu jeden z tych incydentów z efektem harmonijki. Zapewne dostałem karę bo byłem pierwszym, który uderzył kierowcę przed sobą. Ale to spowodował ktoś przed nim, ktoś mocno nacisnął na hamulce, to było dziwne” – dodał Lance.

Również jego szef, Mike Krack wstawiał się za kierowcą z Kanady.

„Bardzo, bardzo szybki werdykt dziś bez zrozumienia sprawy. To była bardzo szybka i surowa decyzja. To była reakcja łańcuchowa. Widzieliśmy, że Fernando zablokował koła, a samochód za nim i kolejne zostali złapani przez tę sytuację. Chciałbym, żeby ta sytuacja została przeanalizowana bardziej szczegółowo. Próbowaliśmy z nią dyskutować, ale werdykt był bardzo szybki i Lance został w pełni obciążony za tę sytuację. Dostał 10 sekund kary, a przecież miał uszkodzenia przednego skrzydła” – mówi Mike Krack.

 

„Te sytuacje tworzą się z przodu. Zawsze można powiedzieć, że trzeba było być bardziej uważnym. Ale z drugiej strony jak jesteś zbyt ostrożny podczas restartu i stracić więcej niż długość samochodu to wszyscy pytają czy zasnąłeś. Takie rzeczy zdarzają się na wielu torach. Wystarczy sobie przypomnieć GP Toskanii na Mugello w 2020 roku, gdzie wiele aut było zaangażowanych. Zawsze tak było i będzie” – dodaje szef Astona Martina.

Bardzo sfrustrowany po tym wyścigu był Daniel Ricciardo.

„Powoli się uspokajałem, ale wtedy powiedziano mi, co Lance myśli o tym incydencie. Okazuje się, że jestem idiotą i to była moja wina. Gotuje się we mnie krew ponieważ to było oczywiste i za samochodem bezpieczeństwa” – mówi Ricciardo, cytowany przez racingnews365.com.

„Naszym jedynym zadaniem wtedy jest patrzeć na samochód przed nami. Nie możemy przewidzieć co zrobi lider, nie możemy założyć, że wjeżdżając w zakręt 14 będziemy się już ścigać. Wyścig nie zaczyna się przed linią smaochodu bezpieczeństwa” – dodaje Australijczyk.

 

Ricciardo oglądał onboard Strolla i zwraca uwagę na ważną rzecz po tym seansie.

„Robię co mogę by nie powiedzieć tego, co chciałbym powiedzieć, ale je*ać tego gościa. I nadal jestem dla niego miły mówiąc to. Nie będę ostrzejszy ponieważ być może za godzinę obejrzy on nagranie i uzna swoją winę. A jeżeli nie to nic na to nie poradzę” – mówi Ricciardo.

„To oczywiście frustrujące. Jasne, incydenty mogą się zdarzać, ale nie powinny za samochodem bezpieczeństwa. Tym, co wzburza mi krew jest fakt, że oglądałem jego onboard by zobaczyć to z jego perspektywy, lepiej zrozumieć sytuację. Jak tylko zaczęliśmy hamować, widać, że on obraca głowę w prawo. Patrzy na wierzchołek zakrętu 14, a nie na mnie. A kiedy spogląda przed siebie, jest w tyle mojego auta. Zobaczymy, co powie w wywiadach” – dodaje kierowca RB.

Źródło: racingnews365.com, racefans.net